W trwającym sezonie gdynianie zamierzają bić rekordy poprzednich ekip żółto-niebieskich rywalizujących przed laty na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Mają swój pomysł i sposób na grę. Brakuje niewiele, by ta koncepcja zatrybiła. W poszukiwaniu premierowej wygranej podopieczni Dawida Szwargi podejmą tym razem przeciwnika, który w poprzednich latach wyjątkowo im nie leżał. Jeżeli ten zespół ma rzeczywiście zapełniać dawne deficyty, przełamywać niekorzystne serie i budować nową rzeczywistość na własnych warunkach, w sobotę trzeba rozpocząć gromadzenie kapitału i zapunktować za trzy. Zwłaszcza, że rywale, mimo mocarstwowych ambicji i chęci rywalizowania o najwyższe cele, u progu sezonu borykają się ze swoimi problemami. Potencjał granatowo-bordowych jest na papierze spory, natomiast w tym momencie są oni do ruszenia – trzeba jednak w pełni skoncentrować się na rzetelnym wykonaniu swojej pracy i wykorzystaniu własnych mocnych stron. W sobotę o 17:30 Arka podejmuje w Gdyni Pogoń Szczecin. Wygraj to dla nas!
Kiedy Alex Haditaghi przejmował w marcu stery w Szczecinie i wydawał najpiękniejsze oświadczenie w historii polskiej piłki stanowiące mocną kandydaturę do literackiego Nobla, wydawało się, że nowy właściciel Pogoni celuje co najmniej w klubowe mistrzostwo świata. Utopijny świat w wizjach kanadyjsko-irańskiego inwestora miał zostać zbudowany na podwalinach szczecińskiej tożsamości. Kolejne wypowiedzi Haditaghiego w następnych miesiącach także świadczyły o tym, że tak, jak zdaniem Lecha Wałęsy pomyśleć o tym, że TW ,,Bolek” mógł współpracować z SB jest zbrodnią przeciw niemu, tak samo pomyśleć o tym, że Pogoń mogłaby nie zdominować Ekstraklasy, jest zbrodnią przeciw biznesmenowi. Kanadyjczyk irańskiego pochodzenia nie stracił werwy nawet wówczas, gdy szczecinianie przegrali drugi finał Pucharu Polski z rzędu oraz finisz sezonu w Ekstraklasie, tracąc szansę na europejskie puchary. U progu nowej kampanii granatowo-bordowi znów personalnie wyglądają bardzo mocno. Znalazły się pieniądze na transfery i mimo, że z klubu odeszli Joao Gamboa, Rafał Kurzawa, Kacper Łukasiak czy Marcel Wędrychowski, to jednak te ubytki zostały szybko zrekompensowane. Przy Karłowicza pojawili się prawoskrzydłowi: 25-letni Nigeryjczyk Paul Mukairu z Bolusporu i 23-letni Gambijczyk Musa Juwara z Vejle BK, defensywni pomocnicy: 22-letni Jan Biegański wyciągnięty z Sivassporu i 24-letni Senegalczyk Mor N’Diaye (my chyba nigdy nie uwolnimy się od tego nazwiska), 29-letni hiszpański ofensywny pomocnik Jose Pozo ze Śląska Wrocław czy (deser zostawiliśmy sobie na koniec) 26-letni portugalski środkowy obrońca Marian Huja, którego nazwisko perfekcyjnie oddaje, co on z Pogonią może wygrać. Sprzedaż koszulek stopera cieszy się w Szczecinie wyjątkowym powodzeniem, a kibice popularnych ,,paprykarzy” z wielką satysfakcją mieli już okazję donośnie wykrzykiwać nazwisko swojego nowego nabytku, gdy ten strzelił gola Motorowi. Skalę transferów granatowo-bordowych oddaje fakt, że ich daniem głównym miał być… Axel Witsel. Byłego reprezentanta Belgii szczecinianom prawdopodobnie sprzątnie sprzed nosa ich były trener Kosta Runjaić sprawujący obecnie pieczę nad włoskim Udinese, ale sam fakt zainteresowania byłym obrońcą Borussii Dortmund czy Atletico Madryt obrazuje rozmach, z jakim działa na rynku Haditaghi wraz ze swoją ekipą. Innym atutem Pogoni jest trener Robert Kolendowicz, który potrafi wystąpić w roli motywatora dla zawodników, ale też na wiosnę poprzedniego sezonu uporządkował drużynę taktycznie i wprowadził spokój do poczynań defensywnych – a przynajmniej tak się wydawało jeszcze w maju, bo obecnie po trzech meczach ,,paprykarze” mają na koncie już 7 straconych goli. Granatowo-bordowi zaczęli sezon od sromotnego 1:5 wyłapanego w czapę od Radomiaka (choć do momentu straty pierwszej bramki to oni wyglądali na murawie lepiej), szybkiej rehabilitacji w postaci efektownego 4:1 z Motorem i zgubienia punktów w niecieczańskim polu kukurydzy po remisie 1:1. Cztery oczka składają się w tym momencie na 9. pozycję w tabeli Ekstraklasy. Obsada bramki Pogoni w sobotę jest owiana tajemnicą – rozgrywki między słupkami zaczął Valentin Cojocaru, w Niecieczy Rumun stracił miejsce w składzie na rzecz Krzysztofa Kamińskiego, ale ten ostatni zagrał fatalne spotkanie, więc niewykluczone, że w Gdyni do wyjściowej jedenastki wróci golkiper z Siedmiogrodu. W przypadku bloku obronnego nie ma natomiast wątpliwości: tutaj pojawią się Linus Wahlqvist, Danijel Loncar, Marian Huja i Leonardo Koutris. W roli defensywnego pomocnika spotkanie rozpocznie Fredrik Ulvestad, a przed Norwegiem operować będą Jose Pozo i Adrian Przyborek. Szczecińskie skrzydła obsadzą Paul Mukairu i żywa legenda klubu Kamil Grosicki, który w tym sezonie zdążył już dwukrotnie asystować kolegom. Na szpicy swoją obecność zamelduje król strzelców poprzedniej kampanii i autor trzech bramek w dwóch meczach w bieżących rozgrywkach, Efthymis Koulouris. Greka co prawda zabrakło w składzie popularnych ,,portowców” w konfrontacji z Niecieczą z powodu tajemniczego bólu pleców zgłoszonego w dniu meczowym, ale po pierwsze snajper we wtorek trenował już z zespołem na normalnych warunkach, a po drugie po Szczecinie chodzą pogłoski, że napastnik z Hellady starał się w ten sposób wymusić zielone światło na transfer – 29-latek sonduje bowiem możliwość skierowania swojej przygody z piłką w stronę Arabii Saudyjskiej czy… do Udinese Runjaicia. Upilnowanie Koulourisa będzie w sobotę oczywiście największym wyzwaniem dla Michała Marcjanika i Juliena Celestine’a. Inna sprawa, że Marc Navarro nie będzie miał wiele łatwiej z Grosickim. Pogoń często wykorzystuje w ataku skrzydła – zarówno przez indywidualne akcje bocznych pomocników schodzących po dryblingu do środka, jak i przez dośrodkowania na głowę Koulourisa. Zresztą siłą szczecinian jest w ogóle cała druga linia. Przy wymienianiu ich atutów nie można też zapomnieć o mocnych stałych fragmentach gry ani o robieniu użytku z warunków fizycznych zawodników wyprofilowanych pod tym względem pod obsadzane pozycje. Gdzie zatem Arkowcy mogą szukać swoich szans? Wydaje się, że bramkarze nie są w tym momencie wiodącym ogniwem w tym zespole, więc trzeba odważnie bombardować światło bramki. Do tego Radomiak udowodnił, że szczecinianie, jakkolwiek dysponują rosłymi i silnymi piłkarzami, to z powodu takich właśnie parametrów gabarytowych nie są pozbawieni deficytów w zakresie zwrotności i wolniej się orientują, kiedy ich rywal przyspiesza wymianę futbolówki na połowie podopiecznych Kolendowicza. Kluczowa będzie więc dynamika po stronie gdynian, zbieranie drugich piłek i podejmowanie kreatywnych rozwiązań w rozegraniu. W ramach ciekawostki powiedzmy jeszcze, że w kadrze ,,portowców” znajduje się 16-letni Natan Ława – syn byłego ofensywnego pomocnika Arki Bartosza, który występuje na tej samej pozycji, co ojciec.
Arka przywitała Ekstraklasę zademonstrowaniem dobrej organizacji gry defensywnej, wysokiego poziomu intensywności i pressingu oraz groźnych stałych fragmentów gry bitych przez Marca Navarro czy Sebastiana Kerka. Sposób realizacji założeń taktycznych zlecony zawodnikom przez Dawida Szwargę przyniósł gdynianom już dwa punkty, co w starciach z mocnymi rywalami nie jest wynikiem złym, natomiast nadszedł już czas na pierwsze zwycięstwo. Oczywiście, w sobotę nie będzie o nie łatwo – choćby ze względu na bardzo niewygodnego rywala, bo historia spotkań z Pogonią zamyka się w 6 zwycięstwach Arki, 7 remisach i aż 20 wygranych szczecinian. Tyle, że statystyki nie grają, a dzisiejsza drużyna żółto-niebieskich zamierza pisać własny rozdział, oparty o mentalność zwyciężania. Na pocieszenie dodajmy, że wszystkie spośród 6 triumfów gdynian zostały odniesione na własnym boisku. Sobotnia rywalizacja będzie miała szczególny wymiar dla Kamila Jakubczyka – urodzony w Szczecinie środkowy pomocnik jest wychowankiem Pogoni i przy Karłowicza spędził większość swojej przygody z piłką. W niedzielę młody piłkarz obchodzi akurat swoje 21. urodziny, więc idealnym rozwiązaniem byłoby, gdyby sprawił sobie prezent w postaci udanego występu przeciwko macierzystemu klubowi – być może okraszonego golem, a na pewno premierowymi trzema punktami na poziomie Ekstraklasy. Nadzieje na taki scenariusz opieramy przede wszystkim na faktach, bo Jakubczyk od początku sezonu pokazuje wysoką formę i świetnie spisuje się w gdyńskim środku pola. Czas to przystemplować. Arka plasuje się w tym momencie na 14. lokacie w tabeli, ale w zestawieniu jest póki co bardzo ciasno – zainkasowanie pełnej puli w 4. kolejce pozwoli przeskoczyć choćby Pogoń.
,,Pokora to chodzenie w prawdzie”, powtarzała św. Teresa od Jezusa. Sednem tej cnoty nie jest stawianie samego siebie za wszelką cenę jak najniżej, ale świadomość własnej wartości – zarówno ograniczeń, limitów, deficytów, jak i mocnych stron oraz siły. Termin pokory często pojawia się w sporcie, jest odmieniany przez wszystkie przypadki przez zawodników i trenerów. Także na naszych łamach regularnie przypominamy żółto-niebieskim o konieczności ciężkiej pracy w pokorze. Początek sezonu w Ekstraklasie jest trudny i po trzech kolejkach gdynianie wciąż nie mają na koncie premierowego zwycięstwa. Mimo wszystko jednak w ich grze widać progres, pomysł na rozwój i koncepcję punktowania w elicie. Najwyższy czas uwypuklić własne atuty i z mocnym przeświadczeniem własnej wartości zainkasować pierwsze trzy punkty w tej kampanii. Piłkarzom w osiągnięciu tego celu pomogą nabite po korek trybuny Stadionu Miejskiego w Gdyni, fanatycznym dopingiem dodające zawodnikom skrzydeł. Nasza Areczka, ole, żółto-niebieska, ole, my jesteśmy tu, ty dziś wygrasz mecz, nigdy nie zdradzimy cię!